Wrzuciłem kamień do stawu Nie było wiatru. Wystarczyła minuta,
By czas zasnął.
Słyszałem rozmowę /dysonans monologów/. Taśma się skończyła.
Powietrze znieruchomiało.
Cisza
Widziałem pejzaż górski.
Śnieg padał.
Schodząc w dół widziałem już tylko wibrującą, natrętną biel.
Str 1
Marzec 89
Ten facet face to face
z drugiej strony baru
w milczeniu pije kompot do swojej dziewczyny. Przypomina Alaina Delona. Wstali,
Ona jest niska i kulawa On – nie pomyliłem się.
Str 2
Grudzień 88

Szepnął :
Przywiozłem węgiel dla Pani. Dłonie mu drżały,
Cały płonął.
88
Str 3

Kiedy dopijaliśmy kawę było ciemno. Gdzieś sto kilometrów na wschód martwe szyby zbieleją,
wtedy monotonia stalowych kół ukołysze cię.
Str 4
91

Patrz
Wciąż niebo się czerwieni Choć nikt już nie pamięta Jaskółki barwy ognia.
Gdyby śmierć była dobra
Bogowie chcieliby umierać.
Twe wątpliwości Safono
Sponiewierały gumowe koła samochodów. Spójrz
Mam na ręce zegarek. 89
Str 5

Wypada czasem popatrzeć na porządek tego świata.
Moje odległe ja
z czarnymi oczami
w czarnych z farby włosach
i dłoniach tak bielą delikatnych patrzy ponad stygnącą herbatą.
Za oknami naszego lochu
słychać hałas ludzkiej wiary. Dzisiaj też wymkniemy się,
by spojrzeć w ich strudzone dłonie.
Str 6
czerwiec 89

Danusi
Podobni mewie
która mlecznym lustrem dotyka czarne żródło szybujemy.
Przed piętnastu minutami
mego alabastrowego ptaka zabrali panowie w białych kitlach.
Moje trzecie ja
z czarnymi oczami
w czarnych z farby włosach
i dłoniach tak bielą delikatnych zostało bez swego cienia.
90
Str 7

W nowym roku
nie wstąpiliśmy w nowy świat. Nie było dzikich orgii,
chaosu,
bełkotu.
Jak wrócisz
dokleisz sobie brodę,
a ja pomaluję sobie usta.
90
Str8

Na ruskim targu
Na gazecie
Leżą wazelinowe główki nomadów. Poszedłem swoją drogą.
Str 9
93

Myszka miki
W Mak Donaldzie Podaje big maki
Mała myszka miki Wdzięcznie tupie nóżką
93
Str 10

Resztka kochania tli się z papierosem
aby mgłą gryzącą znieruchomieć pod żarówką.
A czas mijał.
„upojony potęgą i sławą Indra popadł w nadmierną pychę
i zszedł z drogi cnoty”.
Kiedy żarówka zgaśnie, rozbłysną minarety
gdzieś w Konstantynopolu albo w Judei
czasów wypraw krzyżowych. 92
Str 11

Pada biada dzban
Wzniosłem miecz
Nie wznieść go nie mogłem
Borys Sawinkow
Kiedy mówisz
Tak cicho
Jak tylko strony miękkiej gazety mówić mogą Papież w dzbanku i ułani
Śpie-wa-ją
Usta drżą
Konie rżą
Ten blady
Ten wrony
Płonie płonie
Las-ve-gas
Pada biada dzban
93
Str 12

Księżyc świeci
Słyszę ptaka
Na drzewie przysiadł i śpiewa
Za oknem jest zimno
Nie prawda Ptak nie śpiewa Nie ma ptaka Blaga
Nie było też drzewa Wszystko blaga Tylko księżyc świeci
i za oknem jest zimno
luty 92
Str 13

Gdy gestom zabrakło cienia Przypełzły jedwabne pejzaże
Pomarańczowa góra I welwetowe pióra Śmietankowy dym Pistacjowy dym
I dym cynamonowy
A w stopy wciąż było zimno
Str 14
92

Wózek na zakupy
Dwa słoiki płynu Niebiesko-różowego Para znoszonych butów Wieczorna gazeta
Wszystko w miejskich neonach
Gwar ucichł
Niebawem będzie dniało Farba różowa i farba błękitna papierowych kolumn
Mdłe światło stearyny Realność niekamiennych okuć okiennego łuku albo fragmenty gotyckich ornamentów bordiur
lub portali
Wygięta jak kiełbasa
szuflada
Kratki ściekowe
metra
Supersam i Sainte Chapelle
Za oknem pierwszy tramwaj
i hałas ranny ptaków
Str 15
93

Jak gdybyśmy pragnęli napawać się swym bólem, jak gdyby w świadomości całego ogromu nieszczęść naprawdę tkwiła rozkosz.
Ławka pośród ciszy Zazwyczaj zielona Wyrosła z trawy Wilgotna i chłodna
Owej nocy była łodzią Moje oczy oczami Harona
Tak było
I kiedy znad mgieł
Wyłonił się drugi brzeg
Tak nieludzki
I tak zmysłowy
Zastrzyk zimnego przerażenia Prosto w serce wysypał
Z drżących jeszcze ust monety
I jak zaćmienie przyszło opamiętanie
Str 16
94
Fiodor Dostojewski

Na zielonym ganku
Gdzieś w Puszczy Knyszyńskiej Gdzie w leśnej dolinie
Pośród dzikich łąk płynie Meandrami rzeczka
Mija suche stogi traw
Na zielonym ganku
Siedzi ułan i jego kochanka Ona się rumieni
On wpatrzony w dal
93
Str 17

Co Pani myśli o
falowości istnienia świadomości nieoznaczenia niepodzielności kwantu sentymentalnych okrucieństwach
Ach
mówi Pani
że tu
w środkowo wschodniej Europie o tej porze roku
niż znad Atlantyku
wisi nad głową
czasem dwa tygodnie
93
Str 18

Do fabryki ojciec wynosił łyżki przynosił wątłe pijane ciało gdzieś wysoko
pod sufitem
przetaczały się ciemne chmury w niedzielę
były placki ziemniaczane
Str 19
Grudzień 93

Czy o sznur sztucznych pereł Czy o biust
O róż
Czy rozmglony błękit formy Czy to niebo ta farba
Czy to ciało zmysłowy róż
Czy to prawda te sztuczne perły
Str 20
94

niczego nie czyniąc, wszystko widząc, trwając w stanie wiecznej szczęśliwości
strumień wody pienił lustro tłumacząc bezczynność teraz tyle spraw
choćby te lęki
że zapomnę wersów wiersza zanim z wanny wyjdę
moja głowa w bezczynności przeklina bezczynność
a ręce czyniąc przeklinają czynność
95
Str 21

upleciemy nić z wielbłąda i ucho igielne będzie
jak kosmos
w technikolorze
jak mleczne strumienie pełne srebrnych ryb
a pola jak plastry miodu
Str 22
95

miliony oddechów nie ogrzeją nas ziarna piasku nie poznają liczb chciałbym ci ofiarować wczorajszy sen płatki białych kwiatów
Str 23
95

Sit tibi terra levis
Pada deszcz
i tylko gorący prysznic
lato przypomina
To pora drżących dzwonków w dłoni albo filcowych kapeluszy
Str 24
95

Helikoptery czarownice na miotłach rzucają cień
jak dzikie serce
jak pęd antylop kołatanie w skroń
95
Str 25

Oczekując snu przedmioty traciły kolory
Brunatna chmura spóźnionych wron z krzykiem wraca
Oglądam księżyc
Kobieta czeka na mnie
i wszystkie wody oceanów
Str 26
95
Ponad gór omglony szczyt lećmy zanim wstanie świt aby wyrwać grotom lochom nasze harfy, nasze złoto
J.R.R. Tolkien

Przez zmrożone szyby
światełka jak sztuczne ognie Krótki oddech w stanie hibernacji Teraz wilgotne usta
i serce 180
Potem latarnie wybuchną pierwszym tchnieniem
Str 27
96

Sranie nie jest bezinteresowne Pisuary z chińskiej porcelany Srają na świat dosłowniej
96
Str 28

Na końcu królestwa wyją wilki
Na końcu królestwa wieje wiatr
Na końcu królestwa płonie dziewczę
Na końcu królestwa więdnie kwiat
96
Str 29

EADEM SUNT OMNIA SEMPER
Niepokój pulsuje Cisza oczekuje Światło nie pamięta że istnieje mrok
Kochanie weż mnie !
Głód światła Niedosyt mroku Nakarmić niepokój
KONIEC
maj 97
Str 30

Myśląc o sobie i Jirim Kolaru
O świcie
napisz szczegółowy plan dnia Idż do łóżka
Czynność powtarzaj przez czterdzieści dni albo do skutku
Kolaru Kolaru masz gówno na twarzy
Str 31
97

W niedzielę na świecie nic się nie dzieje Diabeł zasypia w niedzielę
Za to w środę
w ogniu czy śnieżycy
z dzwoneczkami w dłoniach przychodzą
Raz dwa trzy
teraz diable kryjesz ty
Str 32
98

50 m stąd
dziewczyny w burdelu rozcierają zdrętwiałe uda
50 m stąd pod budką
zniszczone twarze chłopaków
tanie dowcipy karmią tanim trunkiem
50 m stąd
brzydkich chłopaków i brzydkie dziewczyny łączy wczesna wiosna i dzieli ulica
98
Str 33

Kwitły bzy
Bzy pachną
Przywiozłem pióra Flamingom obcięto skrzydła
98
Str 34

Mariuszowi Krukowi
Gdyby Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo Byłby statystycznym idiotą
Stary a dureń
Urąga wiatrowi i kapłanom Dziewkom spódnice drze Dwa i dwa nie cztery
Lecz fantazja
Stary a dureń
98
Str 35

Na dnie rozkoszy tkwi rozpacz
Księżniczki wzdychają Żółwie pełzają
Ziemia się trzęsie
Psy zdychają
Na dnie rozpaczy tkwi rozkosz
Str 36

Trup ojca
Polana
Mieszkalny kontener Na progu ojciec
W białym swetrze Białych włosach Pełne słońce
Żarówka zabija dzień Zmącony umysł morduje sen
Str 37

Dama niesie kurczaka
W ptaku gnieżdzi się łza Dłoń Pani szlachtuje szyję Wiruje cały świat
Str 38

Woskowe czoło trupa
Mego ojca do ucałowania
Litość jak żadna namiętność Roztrwoni w nas chłód otchłani Wrogów wdepcz w błoto ulic
I zetrzyj na pył
Weż wszystko i załóż komunę
Str 39
Ładna Mariette krwawi łagodnie wbita na pal i rozdarta
żądzą czterdziestu żołnierzy
V. Nabakow

Młoda żona powiedziała Mijamy się mijamy
Wciąż mnie nie rozumiesz
Niemłoda żona powiedziała Mijamy się mijamy
I wciąż ciebie nie znam
A ja też już nie młody
Str 40

Pomiędzy jedną a drugą gwiazdą jest brzoza pod jedną i nad drugą gwiazdą jest brzoza
a gwiazdy jak ptaki krzyż obsiadły
Str 41

Wiersz o przyjażni
KRA
Powiedział kruk Idzie zimno Powiedział słowik
A na świecie takie bezeceństwa
Str 42

Ślepy łoś
Blond niewinność
Na plecach ślepego mężczyzny Przeciw zatraceniu
Wszystkie możliwe
Kierunki ucieczki lub powrotu Na płaszczyżnie
Równie zatłoczone
Kiedyś trzeba będzie Uśmiechnąć się do żmii
Choć pewnie menu Super Nowej Nic więcej nie skrywa
00
Str 43

Strzępy z Calvino
Na powierzchni żrenicy, fałdy skóry, w powietrzu ucha Głębia
Pomiędzy białą kartką papieru a piszącą ręką
Dziura
Między wirującymi liśćmi ginkgo Kosmata szczelina
Str 44

Liczby i przypadek
Przypadek i liczby
Śmiech do rozpuku
Kończy się zawsze tak samo Śmierć bohatera lub początek życia Śmierć i narodziny
Śmierć bohatera lub początek życia Kończy się zawsze tak samo Śmiech do rozpuku
Przypadek i liczby
Liczby i przypadek
02
Str 45

Pluskwy
Pchły
Moskity
A na koniec baba z syfilisem Cztery noce Fleurissoirea Zwrócone śniadanie
Skończy się piękną katastrofą Och nie och nie och nie
Str 46

Pędząc
Stojąc
Otwierając
Zamykając
Dwie ręce
Dwie nogi
I reszta jak trzeba Półdziecko z suszoną rybą
Str 47

Kobieta dojrzała zwana Ulissesem
Gruźlicze dziewczynki o wróblej piersi Dziewczynki nie wiedzą co śmierć
I jak odnaleźć Pana
Stuk puk stuk
Dziecięce kości o bruk
Nawrócona prostytutka przemawia Nawiedzona znalazła Pana
Ona nie wie co śmierć
Stuk puk stuk
Kurewskie kości o bruk
I ja kobieta dojrzała Co Panu zaufała
A może to Jego kości Stuk puk stuk Starcze kości o bruk
02
Str 48

Prawdy ogłaszam ornamentem
W naszej świetlicy
Opatrzność będzie miało ręce kobiet Mały spryciarz potknie się
O niewidzialną sztabę żelaza
I zgubi srebrny pantofelek Mając wielką przyszłość za sobą
Str 49
02

Być zjedzonym mlaszczą mordy Stół jak płaszczyzna firmamentu Iskrząca
Śmiertelna rzecz zima
Str 50
02

Świt budzi głód (wciąż na nowo)
Tłuste okrągłości martwych planet sycą Senny palec widzi złote jabłko
Jabłko klei powieki (z brązu)
Herbatę wypijam szybko
Napełniając srebrny nocnik
Str 51

Pstry kogucik woła a a, a a a
Dlaczego młodzi chłopcy spadają w nocy z łóżek Pstry kogucik drze pióra
Sika do nogawek
Str 52

Gallo Placido która muskasz Stopą hełmy rycerzy Powiedz gdzie śpisz Barbarzyńca łka
Nad pocztówką z Ravenny
Str 53

Balansując na krawędzi rzeczy Nieustannie mijamy się witając
Str 54

Liburyjskie wyspy
Księżyc ku nowiu 10 stopni nad północnym horyzontem Droga Mleczna z północnego zachodu
Do południowego wschodu
Obraz nieba i Imperium Rzymu
Mąci świadomość, że tylko satelity są realne
Str 55
Losnij lipiec 2002

Oślepiony przez łzy, które wycisnął z jego oczu lęk Czas dojrzewał do okropieństw
Słowo oderwało się od zjawisk
Jak cięciwa zeskakująca z przepiętego łuku
Czas szczęścia, uczucie melancholii, Zanurzone w ogniu by ponownie się urodzić Świat woli mocy , pewności w nicości Roztrzaskaj serce moje
Sekrecie podwójnych rozkoszy
Str 56
Philip K. Dick Ernst Junger Fryderyk Nietsche John Donne

Zielone ściany Bezkresne
I sufit za dnia niebieski Wieczorem
Stalowo szary
Str 57

Są tropy formy
Są tropy sensu
Przeczucia śmiertelne jak zima
Policzone jest wszystko Dnie i noce
Poranki
Każdy śmiech
Policzone jest wszystko
Nawet jeśli nie ma tego który liczy
Str 58

Kiedy wojska peloponeskie zbierały się na Istmie lub były jeszcze w drodze przed inwazją na Attykę, Perykles syn Antyposa, jeden z dziewięciu strategów Ateńskich, przewidywał już najazd
Najpierw zachwyt
Drugiego dnia przypominanie
Potem tęsknota paraliżuje zachwyt
Kto jest niewolnikiem w Helladzie
Kto jest jego Panem
Globalna turystyka zachwytem czyni zamęt
Str 59
Sithonia 2013
Tukidydes

Trzeciego dnia Zmartwychwstały Wskazujący palec
Lewej ręki
Uniósłszy się w górę Wezwał chaos do porządku
Str 60
Mińsk 26.05.2014

RESPIRO ERGO SUM Hanibalowi z ziemi katalońskiej
Stojąc na ścieżce twarzą do Afryki Widzę wibrujący horyzont
/nie fatamorganę, nie linię/
Czuję słony zapach łez
/to nie sól morza/
Słyszę rzężenie słoni
/nie jazgot mew/
Ale to wszystko jeszcze przed Tobą
Str 61
Katalonia 2014

Wiersz o żabie
W pięćdziesiąte urodziny Postanowiłem nie wychodzić z cipki Woziłem się na plecach żony
Na zakupy i spacery
Wczoraj przyleciał kruk
I wydziobał mi wątrobę
Spuchłem i pękłem jak balonik
Str 62
2016

Podobno Einstein miał rację Podobno można przyśpieszyć Lub spowolnić światło
To tak
Jakby ktoś bawił się
Naszym lękiem lub radością Podobno Einstein miał rację
Fale grawitacyjne powodują że
Cały czas kurczymy się i rozciągamy Stąd te napady złości mojej żony
I zaburzenia mojej mowy po wódce
Str 63
2016

Panu Z.H.
Nieruchomości zmysłów
Między czerwienią błękitem ukryte
Kamienie żyją pocą się drżą o poranku Nieustannie w mrocznych płynięciach kosmosu Co nam po drodze odjęte
Co dane
Wie tylko Pan Cogito
Str 64
2017

Gdzie grób Józefa Gdzie jego zapłata Gdzie laska podróżna Kunsztownie zdobiona Czy tylko bieli pył Tylko pustynia
Piasku ziarna Fi 0,64 mm
Str 65
2017

Trochę jak Colargol Twarzą do ściany Pochylony
Na piedestale sromoty
Stanie się to
Co stać się musi Stanie się to
Co musi się stać
2018
Str 66